Dwa dni temu stołeczna Gazeta Wyborcza przywołała sprawę żebrania w Polsce. Warszawski Ośrodek Pomocy Społecznej z dzielnicy Żoliborz prowadzi akcję „Pomagam, nie daję”, która ma na celu zmniejszenie plagi nieuczciwie żebrzących (artykuł tutaj).
Dlaczego przy obecnym poziomie pomocy socjalnej w Polsce tak wielu ludzi można spotkać każdego dnia na ulicach proszących o pieniądze? Okazuje się, że większość z nich robi to z naruszeniem prawa. Kodeks wykroczeń mówi bowiem:
Art. 58. § 1. Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym,podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.§ 2. Kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy,podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności.
Do tego dochodzi problem żebrzących dzieci, które siedząc na ulicach unikają obowiązku szkolnej edukacji, co także jest naruszeniem prawa. Jak zatem radzić sobie z tym procederem? Warto się posłużyć sposobem, jaki prowadzi się na Żoliborzu, czyli „Pomagam, nie daję”? Jeśli jednak to nie przyniosłoby rezultatu, to należałoby prawnie zakazać żebrania w Polsce.
Jak tylko odróżnić, osoby faktycznie potrzebujące pomocy od naciągaczy? Pomijam sytuacje, kiedy od delikwenta wyczuwam alkohol.