Mówi się że sukces wyborczy podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych zapewniła Barackowi Obamie świetna kampania prowadzona w internecie. Miał nawet własny portal społecznościowy (www.my.barackobama.com) a podczas włączania telefonów komórkowych miliony amerykanów mogły zobaczyć postać kandydata Demokratów na 44. prezydenta USA.
Natomiast w Polsce potęga internetu nie została jeszcze dostrzeżona. Niektórzy (jak np. jeszcze do niedawna niejaki pan Kaczyński) uważają że internauci to tacy ludzie, co siedzą przed komputerem, pijąc piwo i oglądając filmy porno. Szczytem pomysłowości speców od kampanijnego marketingu największych partii są spoty wyborcze, reprezentujące raczej niewielką wartość artystyczną dla przeciętnego wyborcy (no może poza spotami Szymona Majewskiego). Skoro na poziomie krajowym internet jest niedocenionym narzędziem uprawiania polityki, to czemu się dziwić że lokalni politycy lubelscy nie wiedzą do czego można go wykorzystać. Ot, przykład jednego z kandydatów do Parlamentu Europejskiego, który do niedawna nie miał własnej strony internetowej. Całą sytuację opisały lokalne gazety – Dziennik Wschodni i Kurier Lubelski. A to nie jedyny lokalny działacz partyjny który nie posiada własnej www w internecie…